Czy naprawdę ma sens przekształcanie gier wideo w filmy i seriale?

Świat kina i gier wideo to dwie rzeczywistości, które w ostatnich latach spotykają się coraz częściej. Nie zawsze jednak z sielankowymi rezultatami.

Na początku to filmy zamieniono w gry wideo. Pamiętamy wiele powiązań znanych filmów, ale także kreskówek, komiksów i seriali telewizyjnych, które stały się grami wideo (często strasznymi). Zwłaszcza w erze 8 i 16 bitów, kiedy zwyczajem było przekazywanie przez nazwy sławnych produkty o zmiennej jakości. Te nieudane produkcje szybko stały się tak powszechne. Natomiast skojarzenie gry wideo opartej na filmie ze złej jakości naklejką stało się praktyką. Często, pomimo nielicznych wyjątków, faktycznie było słuszne. W rzeczywistości tak samo było w przypadku odwrotnym, czyli mówiąc o grach wideo przekształconych w filmy lub inne media.

Jeśli pomyślisz o pierwszych filmach inspirowanych tytułami gier wideo, te, które od razu przychodzą na myśl, to niewyobrażalne Super Mario Bros i Street Fighter. Oba są doskonałymi przykładami tego, jak nie trzeba robić filmu inspirowanego grą wideo. Na szczęście nie wszystkie eksperymenty wyszły tak źle. Na przykład pierwszy film poświęcony Mortal Kombat był bardzo przyjemny, pomimo swobody, jaką wymagał w porównaniu z oryginalną grą. Ten szczęśliwy moment zakończył się jednak bardzo szybko wraz z wydaniem sequela.

Ostatnio wydaje się, że świat kina i streamingu, coraz bardziej pogrążony w kryzysie pomysłów, zbliża się do świata gier wideo. Próbując wykorzystać ogromną popularność niektórych franczyz do wypuszczania kolejnych udanych hitów i tym razem nie tylko jako film, ale także jako serial telewizyjny.

Ryzyko adaptacji, czyli warto?

Gra wideo wiele zawdzięcza światu kina. Istnieje wiele ważnych tytułów, które zostały zainspirowane sposobem opowiadania sztuki. Grze wideo udało się również przyswoić pewne techniki reżyserskie i niesamowicie dobrze dostosować je do zupełnie innego formatu. Ujęcia sekwencji, która towarzyszy nam przez całą przygodę Kratosa i Atreusa w God of War, jest tego doskonałym przykładem. Ta typowa dla świata kina technika jest wykorzystywana nie tylko w sekwencjach narracyjnych. Pojawia się także w fazie walki i eksploracji, przekształcając całą grę w ciągłe ujęcie sekwencji.

Jeśli gra wideo zdołała zaczerpnąć inspirację z pewnych typowych cech świata kinematograficznego i je zaadaptować, to nie można powiedzieć, że kino nigdy nie będzie w stanie zawrzeć w swoim języku podstawowej cechy medium gry wideo, czyli interaktywności. Ten element kontrastuje z biernym wykorzystaniem filmu. Z tego powodu ryzyko, że coś zostanie utracone w przejściu między dwiema formami rozrywki, jest zawsze obecne.

Do tego dochodzi fakt, że medium gier wideo istnieje znacznie krócej niż kinematograficzne, zwłaszcza jeśli chodzi o aspekt narracyjny. Pierwsze gry wideo, ze względu na ówczesne ograniczenia techniczne, z pewnością nie mogły sobie pozwolić na wystawianie zbyt rozbudowanych historii. Przede wszystkim z nadejściem 3D powoli zaczęły powstawać te bardziej złożone. Ponadto to, co może wydawać się nowe i innowacyjne w świecie gier wideo, gdy przechodzi do kinowego, jest już prawdopodobnie stare.

Resident Evil – zombie wkracza do akcji 

Weźmy za przykład Resident Evil, tytuł, który pomógł wprowadzić gatunek horroru do gier wideo. Ta saga doczekała się kilku filmowych adaptacji. Serialu Paula WS Andersona z Millą Jovovich w roli głównej, Resident Evil: Welcome to Racoon City, w którym starano się być bardziej wiernym oryginalnej historii, oraz serialu telewizyjnego. Wszystkie te projekty miały wyniki od przeciętnych do złych, oczywiście z powodu problemów z nieświetnymi scenariuszami i słabą jakością produkcji. Jeśli się nad tym zastanowić, w końcu Resident Evil wstawiony w kinowy świat to po prostu kolejny film z zombie, jak tysiące innych przed nim. Nie wymyśliłaby niczego nowego ani szczególnie oryginalnego, nawet gdyby została przetransponowana do perfekcji. Zamiast tego gra wideo sprawia, że ​​doświadczamy z pierwszej ręki polowania na hordy zombie i potwornych stworzeń dzięki interaktywnemu elementowi medium. Czego nikt nie zrobił przed pierwszym rozdziałem sagi, wydanym w 1996 roku.

Sony dominuje

Sony jest mistrzem tytułów narracyjnych. W przyszłości chce coraz bardziej skupiać się na adaptacjach w postaci serialu telewizyjnego swoich własności intelektualnych. Adaptacje God of War i Horizon Zero Dawn zostały już potwierdzone. Jednak wątpliwości co do tego, ile faktycznie mogą renderować w tym nowym formacie, pozostają uzasadnione. Niewątpliwie zasługą tych projektów może być zmuszenie widzów, może niezbyt przyzwyczajonych do świata gier wideo, do wypróbowania oryginalnych tytułów. Jednak pod warunkiem, że jakość produkcji jest rzeczywiście wysoka. Z tego powodu konieczne jest zrozumienie, jaki może być klucz do dobrej adaptacji.